niedziela, 19 października 2014

TAG: Liebster Blog Award - odpowiadam na pytania

Jakiś czas temu zostałam otagowana przez fightthedull, która kierowała się zasadą wyboru mniej znanych blogów, byście mogli się dowiedzieć co nieco o ich autorkach ;)

Czy chciałabyś być starsza lub młodsza? Dlaczego?
Młodsza, ale z doświadczeniem, które mam teraz ;)
Czy jest coś, czego kiedyś bardzo pragnęłaś, ale zrezygnowałaś z realizacji tych planów?
Pewnie, że jest. Będąc małą dziewczynką, bardzo chciałam być aktorką/modelką/piosenkarką/tancerką itd. (typowo dziewczęce zachcianki). Zrezygnowałam z realizacji, bo z czasem mi się to odwidziało :)
Twoja największa pomyłka kosmetyczna.
Nie wiem, czy to największa, ale na pewno nie wspominam tego kosmetyku dobrze. Krem na naczynka Siquens. Krem, który nic nie robił, nie zmniejszył zaczerwienień, nie ukoił cery, po prostu nic, totalne dno!
Jakiego smaku po prostu nie cierpisz?
Kiedyś zamówiłam hot-doga z sosem amerykańskim (z cebulką). Sos był tak pikantny, że aż gorzki. Myślałam, że zaleję się wodą. Po prostu nie dało się tego zjeść...
Co najbardziej denerwuje Cię u innych?
Kłamstwo, niechlujność i plotkowanie, czyli wsadzanie nosa nie w swoje sprawy...
Opisz siebie w pięciu słowach.
Pomysłowa, brunetka, dociekliwa, odpowiedzialna i wytrwała.
Najwcześniejsze wspomnienie.
Leżenie w wózeczku - naprawdę pamiętam :)
Gdybyś mogła udomowić każde zwierzę na świecie, co by to było?
Może papuga? Jestem ciekawa jak by mówiła :)
Co najgorsze: pies, kot, małe dziecko. ;)
Zdecydowanie to pierwsze. Boję się psów, no chyba, że są wielkości kota (lub mniejsze ;))
Jaki film oglądałaś już milion razy i obejrzysz jeszcze jeden milion?
Nie oglądam dużo filmów. Skazanych na Shawshank widziałam już kilka razy i na pewno jeszcze obejrzę ;)
Czy jakiś przesąd, wróżba, albo klątwa miały wpływ na Twoje życie?
Nic z tych rzeczy, czasami tylko miewam sny, które później potwierdzają się w rzeczywistości.

Dziękuję, dobranoc. Nie wyznaczam kolejnych osób, bo tak średnio przepadam za takimi "łańcuszkami", niemniej jednak na pytania odpowiedziałam :)

czwartek, 17 października 2013

Balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych Green Pharmacy pokrzywa zwyczajna




Cześć Dziewczyny!

Dzisiaj czas na balsam Green Pharmacy do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych pokrzywa zwyczajna. Na samym początku chcę podkreślić, że oceniam starą wersję tego balsamu. Nowa ma lepszy, bardziej naturalny skład.

Balsam GP stosuję już od kilku miesięcy i - jak widzicie na zdjęciach - zostało mi go jeszcze trochę ;) Na pewno więc jest to wydajny produkt. Stosunek ceny do ilości produktu również wypada korzystnie - za ok. 8 zł otrzymujemy 300 ml balsamu. Ja kupiłam go w Rossmanie kiedy był na promocji i dostałam gratis aloesowy krem do rąk i paznokci tej samej firmy.


Balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych POKRZYWA ZWYCZAJNA. Skrzyp polny, pokrzywa, dziurawiec, owoce kasztanowca, żurawina. Szybko regeneruje uszkodzone włosy. Wzmacnia osłabione części włosa zabezpieczając je przed łamliwością i dostarcza im niezbędne odżywcze składniki zawarte w balsamie. Osłabione włosy wymagające szczególnej troski otrzymują niezbędne odżywienie oraz nawilżenie. Balsam odżywia i wzmacnia włosy zapewniając im siłę niezbędną do intensywnego wzrostu. Już pierwsze zastosowanie balsamu zapewnia włosom ochronę przed uszkodzeniami i ułatwia rozczesywanie, nadając im piękny połysk i wygląd.

Skład: Water, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Ceteareth-20, Paraffinum Liquidum, Behentrimonium Chloride, Cyclomethicone, Dimethiconol, Parfum, Citric Acid, Methylisothiazolinone, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Equisetum Arvense Extract, Urtica Dioica (Nettle) Extract, Hypericum perforatum (St.-John`s wort) Extract, Aesculus Hippocastanum (Horse Chestnut) Seed Extract, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Fruit Extract.


Działanie i wrażenia


Odżywka schowana jest w buteleczce stylizowanej na starą, babciną. Takie rozwiązania bardzo często kojarzą nam się z naturalnością. Jednak w przypadku tej odżywki jest to zwykły chwyt marketingowy, ponieważ nie mamy tu do czynienia z naturą! Jak na ironię na przodzie opakowania widnieje duży napis: "Natural Cosmetics". 
Wyciąg ze skrzypu polnego, pokrzywy, dziurawca, owoców kasztanowca oraz żurawiny - wszystkie te dobrodziejstwa faktycznie znajdziemy w odżywce, szkoda tylko, że  przy końcu składu, w minimalnej ilości.
Zapychająca parafina wysoko w składzie, tak samo kompozycja zapachowa i parabeny (konserwanty).
Zapach produktu jest całkiem ok, delikatny i nie nachalny, powiedziałabym, że nawet podchodzący pod ziołowy. Konsystencja również w porządku - po nałożeniu na włosy nie spływa z nich.


Balsam stosowałam po myciu w roli odżywki tak jak zaleca producent na kilka minut, kilka razy zdarzyło mi się nałożyć go przed, jako pierwsze O w metodzie mycia włosów OMO. Nie nakładałam balsamu na skalp, ponieważ zauważyłam, że może przyspieszać przetłuszczanie się włosów. Nakładałam go więc od ucha w dół ;)






Dzięki silikonom balsam fajnie wygładza i ochrania włosy, a także zapobiega puszeniu. Jest to niestety tylko efekt doraźny - dzięki silikonom, które tak naprawdę tylko maskują prawdziwy stan włosów. Po zaprzestaniu używania tego balsamu, włosy szybko wracają do swojego wcześniejszego stanu.
Jednym z nielicznych plusów tego produktu jest to, że ułatwia on rozczesywanie włosów.

Nie kupię ponownie tego balsamu, może w przyszłości skuszę się na jakiś szampon tej firmy - myślę, że w roli oczyszczacza sprawdził by się lepiej niż ten balsam. Dlaczego w ogóle kupiłam tę odżywkę? To proste - włożyłam ją do koszyka jeszcze wtedy, kiedy nie interesowałam się składami kosmetyków i polegałam jedynie na etykietach (nota bene każda z nich zawsze zachwala swój produkt). Przeczytałam miłe słowa producenta i uznałam, że będzie to produkt idealny dla mnie, poza tym zawiera przecież tyle różnych wyciągów roślinnych...




Miałyście ten balsam? Jaki produkt firmy Green Pharmacy polecacie?



Pozdrawiam, 

Brunetka.


niedziela, 29 września 2013

Aloesowe mleczko oczyszczające od Equilibra. Czy kupię ponownie?




Cześć Dziewczyny!


Kosmetyk, o którym dzisiaj będzie mowa, kupiłam jakoś rok temu. Używałam go na zmianę z innym mleczkiem i dlatego dopiero teraz go skończyłam.

Do zakupu tego mleczka skusiła mnie dość duża (20%) ilość aloesu przetwarzanego na zimno (dzięki czemu zachowuje on wszystkie swoje lecznicze właściwości), brak parabenów i parafiny. Nie znałam wtedy jeszcze tej firmy i była to dla mnie kompletna nowość.

Kosmetyk jest zamknięty w plastikowym, nieprzezroczystym opakowaniu. Pod światło można kontrolować ilość produktu. Za 200 ml kosmetyku przyjdzie nam zapłacić ok 18 zł. Mleczko jest raczej ciężko dostępne stacjonarnie, ale bez problemu możemy je zamówić na doz.pl.

Konsystencja mleczka jest bez zarzutu - bez problemu można je zarówno nałożyć na wacik jak i na dłoń i masować twarz. Zapach  jest bardzo delikatny i mnie nie przeszkadzał. Producent zapewnia nas, że mleczko nie jest sztucznie perfumowane.




Skład: Aqua, Aloe Barbadensis (Leaf Juice) Gel, Ethylhexyl Palmitate, Glycerin, Glyceryl Stearate, Ceteareth-2, Cetearyl Alcohol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Bisabolol, Lactic Acid, Ceteareth-20, Decyl Glucoside, Xanthan Gum, ParfumPhenoxyethanol, Sodium Benzoate, DimethiconeSodium Dehydroacetate, BHT, Disodium EDTA.

Skład naturalnością na pewno nie powala, ale nie jest źle. Fajnie, że aloes znalazł się już na drugim miejscu, glicerynę mamy na czwartym. Na ósmej pozycji znajduje się olej migdałowy, później naturalny składnik rumianku i kwas mlekowy.
Kompozycja zapachowa mogłaby znajdować się niżej. Dość daleko w składzie znajdziemy także silikon, który może zapychać. Nie podoba mi się to, że jest Disodium EDTA, co prawda, na samym końcu, ale jednak.

Działanie


Mleczko fajnie oczyszcza twarz z makijażu i innych zanieczyszczeń, cera jest po nim przyjemnie orzeźwiona. Minusem jest fakt, że pomimo tak łagodnej formuły, o której zapewnia nas producent, może trochę podrażniać, zwłaszcza kiedy dostanie się do oczu. Trzeba na to uważać.
Mleczko nie wymaga zmywania wodą, warstwa, która zostanie na skórze, ma za zadanie ją nawilżyć. Ja jednak, po wykonaniu demakijażu, zawsze zmywam mleczka z twarzy - wychodzę z założenia, że jednak nie ma to jak czysta woda :D

Mam wrażenie, że to mleczko to taki wybór pośredni pomiędzy produktami drogeryjnymi a naturalnymi. Skład szału nie robi, ale w porównaniu do wielu drogeryjnych mleczek, nie jest źle :)




Nie kupię tego mleczka ponownie, głównie ze względu na to, że lubię testować nowe produkty. Jeśli jednak chodzi o inne kosmetyki tej włoskiej formy, to chciałabym jeszcze wypróbować szampon aloesowy - słyszałam, że jest świetny :)



Używacie mleczek do oczyszczania twarzy, czy wolicie raczej płyny micelarne? Co polecacie z Equilibry?

Pozdrawiam,
Brunetka.

sobota, 28 września 2013

Odżywka doskonała? | Garnier Ultra Doux awokado & masło karite


Cześć Dziewczyny!


Bohaterem, a raczej bohaterką dzisiejszego wpisu jest odżywka Garnier Ultra Doux awokado i masło karite. Większości z nas jest ona doskonale znana i lubiana, w skrócie mówmy na nią Garnier AiK.

Produkt mieści w sobie 200 ml gęstej i kremowej odżywki. Za taką pojemność przyjdzie nam zapłacić ok 8 zł. Kosmetyk jest bardzo dobrze dostępny w drogeriach, w tym w Rossmannie, często można go spotkać na promocji.

Zapach odżywki jest bardzo ładny. Mimo, iż wielbicielką słodkich zapachów nie jestem, ten mi się podoba. Na moich włosach utrzymuje się jeszcze chwilę po tym, jak włosy wyschną. Później się ulatnia.




Słówko od Producenta:

Wyjątkowa receptura, aby odżywiać włosy bardzo suche i zniszczone. Odżywka Garnier ULTRA DOUX łączy olejek z awokado znany ze swych właściwości uelastyczniających z wysoce odżywczym masłem karite, w kremowej i apetycznej formule bez obciążania włosów.


Rezultat: Twoje włosy stają się wyjątkowo łatwe w rozczesywaniu i odżywione . Są niewiarygodnie miękkie i błyszczące.

Skład: Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Elaeis Guineensis Oil/Palm Oil, Behentrimonium Chloride, Cl 15985/Yellow 6, Cl 19140/Yellow 5, Stearamidopropyl Dimethylamine, Chlorhexidine Dihydrochloride, Persea Gratissima Oil/Avocado Oil, Citric Acid, Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter, Hexyl Cinnamal, Glycerin, Parfum/Fragrance (FIL C39789/1).

Skład odżywki jest bardzo fajny. Nie znajdziemy tu alkoholu, silikonów, parafiny, ani parabenów i bardzo dobrze! Na trzeciej pozycji mamy olej/masło palmowe, na dziewiątej olej awokado, na jedenastej masło shea, a na trzynastej glicerynę. Wszystkie te składniki mają działanie przede wszystkim zmiękczające, nawilżające i regenerujące.




Działanie


Odżywka w widoczny i szybki sposób nawilża i uelastycznia włosy. Są po niej miękkie i gładkie. Trzeba być jednak bardzo ostrożnym w jej stosowaniu. Nakładana w dużych ilościach może obciążyć włosy i spowodować, że będą się szybciej przetłuszczać.

Dla mnie nie jest to doskonała odżywka. Moje delikatne i przetłuszczające się włosy polubiły się z nią, pod warunkiem, że nakładałam ją przed myciem. Fajnie spisuje się w roli pierwszego O w OMO. Tak stosowana zabezpiecza, odżywia i nawilża włosy, ale ich nie przetłuszcza. Jeśli używałam jej po myciu, włosy były lekko oklapnięte i bez życia.

Czytałam, że jest to także dobra odżywka do mycia włosów (tak, odżywką ;). Niestety w tej kwestii jej nie wypróbowałam. W ogóle, mycie włosów odżywką jest jeszcze cały czas przede mną :)

Odżywka bardzo dobrze sprawdza się także jako baza do maseczek z olejkiem rycynowym, żółtkiem, półproduktami, skrobią ziemniaczaną itp.

Moim zdaniem jest to dobra odżywka, ale do włosów suchych, zniszczonych i wysokoporowatych. Na takich włosach powinna o wiele lepiej się sprawdzić niż na cienkich, delikatnych i z tendencją do przetłuszczania się.





A jak spisała się na Waszych włosach? Jesteście z niej zadowolone?

Pozdrawiam serdecznie,
Brunetka.